Moje decyzje, Twoje decyzje

Podejmowanie własnych decyzji to jedna z najtrudniejszych, ale także najważniejszych rzeczy, jakiej nauczyło mnie życie w Warszawie. Bardzo dawno temu zapytałam tatę, co powinnam studiować. Powiedział, że nieważne, byle daleko od domu. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że miał rację.

person-802022_1920

 

Przyjechałam tu jak większość studentów, z przekonaniem, że wszystko będzie super, świetnie i pięknie. Myślałam, że będę chodziła na interesujące zajęcia na studiach, mieszkała w najlepszym mieszkaniu i wszystko ułoży się samo. Na szczęście, tak nie było – moje studia okazały się beznadziejne, z mieszkania do szkoły miałam godzinę metrem i tramwajem, kasa kończyła się w zastraszającym tempie.

Oczywiście i tak uważam, że ten czas był fantastyczny, właśnie dlatego, że to trudności pomagają Ci dowiedzieć się, kim jesteś.

 

Ważne decyzje

 

Pierwszą ważną decyzją była ta o pójściu do pracy. Wtedy właśnie dowiedziałam się, jak wiele czynników ma wpływ na postępowanie 20 letniej osoby mieszkającej z dala od domu.

Po pierwsze jej otoczenie: kumple, znajomi ze studiów, przyjaciele z liceum.

Drugim czynnikiem, który dla wielu moich znajomych jest nadal czynnikiem zaporowym, są rodzice i dziadkowie, którzy mieszkając często w innym świecie i coraz bardziej przestają nas rozumieć.

Trzecim bardzo ważnym czynnikiem jest akceptacja społeczna: ludzie często nie robią czegoś, bo “co inni pomyślą” (serio?).

 

I tak jak pierwsza, ważna decyzja przyszła mi bardzo łatwo – poszłam do pracy, zarobiłam troszkę kasy, miałam za co jechać na wakacje; wszystko się zgadza, Ewa taka zaradna – tak z drugą (moim zdaniem znacznie ważniejszą) nie było już tak łatwo.

W 2012 r. uczelnie zrezygnowały z pobierania opłat za drugi kierunek studiów. Zaaplikowałam więc na inny kierunek, bo czemu nie. Dostałam się, zaczęłam chodzić na zajęcia i bardzo szybko zrozumiałam, że te studia są dużo ciekawsze, niż mój pierwszy wybór. Co teraz? Zrezygnować z pierwszego kierunku? Studiować dwa na raz? Zostać na pierwszym?

 

No i oczywiście trzy czynniki:

Kumple: Dwa kierunki? Po co? Nie dasz rady. Nie będzie czasu na imprezy. Wszystkie studia są beznadziejne, skończ te pierwsze i to olej.

Rodzina: Dwa kierunki? Super, moje dziecko, takie ambitne, takie pracowite.

Społeczeństwo: Nie brałam go pod uwagę.

 

Zrobiłam to, co chciałam

person-983889_1920

Poszłam na drugi kierunek, zaczęłam olewać pierwszy i czułam, że to dobra decyzja. Po pierwszym semestrze złożyłam podanie o skreślenie z listy studentów kierunku macierzystego. I znowu:

 

Kumple: No i teraz jesteś rok do tyłu.

Rodzina: JAK TO ZREZYGNOWAŁAŚ ZE STUDIÓW, OMATKOALEPRZECIEŻICOTERAZ.

Społeczeństwo: A synek Grażyny to poszedł na Politechnikę i jest inżynierem i zobacz, jaki on fajny.

 

I tu moja wściekłość przekroczyła wszelkie granice. Ja czułam, że to jest dobra decyzja. Wiedziałam, że dzięki niej jestem szczęśliwsza, niestety, wszyscy inni mieli odmienne zdanie. W tym miejscu mojego życia pierwszy raz zdecydowałam, że MAM TO GDZIEŚ. Przestało mnie interesować to, co inni myślą. To moja decyzja i ja poniosę jej konsekwencje.

 

Od tej pory, podejmując ważne dla mnie decyzje, kieruję się kilkoma prostymi zasadami:

 

  1. Najważniejsza jestem ja: moje odczucia, przemyślenia, doświadczenia, to ja mam się z tym dobrze czuć.
  2. Rozmowę z kimś na ten temat mogę podjąć po to, żeby poznać inny punkt widzenia, nie po to, żeby ktoś podjął decyzję za mnie.
  3. Lepiej jest szukać odpowiedzi na własną rękę niż słuchać porad ludzi, którzy nie wiedzą, o czym mówią.

 

Kilka słów o tym, dlaczego w ten sposób jest łatwiej

 

Do punktu 1: Wszyscy znamy to uczucie lekkiego zwycięstwa, kiedy postawimy na swoim i okaże się, że to była dobra decyzja. Wtedy właśnie wiemy, że opłacało się być wiernym sobie. A co jeśli decyzja okazała się nietrafiona? Wtedy czas z dumą przyjąć życiową lekcję, bo każda, nawet nie do końca dobra decyzja, pomoże nam pewniej podejmować kolejne.

 

Do punktu 2: Nikt nie jest Tobą i nikt nie wie lepiej od Ciebie, kim chcesz być i z czym czujesz się dobrze. Niestety tu najczęściej nawalają rodzice i dziadkowie. Dlaczego? Bo każde z nich ma oddzielną wizję Ciebie. Często przez to, zamiast pomóc Ci odkryć potencjał, zarzucają pretensjami: POWINIENEŚ już skończyć te studia, POWINNAŚ mieć chłopaka, POWINNAŚ bla bla bla bla bla. Spójrzmy prawdzie w oczy: żyjemy w XXI wieku,  nikt już nic nie POWINIEN, każdy może robić co chce, być kim chce. Nie musimy brać ślubu w wieku 24 lat, mieć dzieci, kończyć studiów dla papierka, bo „Co powiedzą koleżanki w mojej pracy?”, „A syn Małgosi to już skończył studia i zarabia tyleityle, a Ty ciągle….”. Czy słuchanie tego w czymś pomaga? Nie sądzę.

 

Do 3: Chcesz jechać na erasmusa? Znajdź kogoś, kto na nim był i zadaj mu nurtujące Cię pytania. Chcesz zmienić kierunek studiów? Idź na wydział, sprawdź plan zajęć, weź na piwo kogoś, kto to studiuje i wypytaj o wszystko. Chcesz mieć tatuaż? Idź do salonu tatuażu i popatrz, sprawdź, powąchaj, podotykaj. Simple as that.

 

Dlaczego to była dobra decyzja?

 

Co mi to dało? Studiowałam trzy kierunki, mam licencjat z jednego, magisterkę robię zupełnie z czegoś innego. W ciągu ostatnich pięciu lat pracowałam w różnych miejscach, zbierając nowe doświadczenia. W każdej kolejnej pracy jestem coraz lepsza. Dołączyłam do AEGEE-Warszawa gdzie poznałam najlepszych ludzi w tym mieście, odważyłam się wystartować w wyborach i dostałam się do zarządu. Przez pół roku mogłam mieszkać i studiować we Włoszech i od tej pory wracam tam co roku, chociaż na parę dni. Kocham Warszawę, kocham to, co robię, mieszkam z fajnym facetem.

Czy byłabym tu gdzie jestem, gdybym robiła „to, co wszyscy” i próbowała zadowolić każdego dookoła? Na pewno nie.

Pamiętaj: Twoje decyzje, to TWOJE decyzje.