Podejmowanie własnych decyzji to jedna z najtrudniejszych, ale także najważniejszych rzeczy, jakiej nauczyło mnie życie w Warszawie. Bardzo dawno temu zapytałam tatę, co powinnam studiować. Powiedział, że nieważne, byle daleko od domu. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że miał rację.
Przyjechałam tu jak większość studentów, z przekonaniem, że wszystko będzie super, świetnie i pięknie. Myślałam, że będę chodziła na interesujące zajęcia na studiach, mieszkała w najlepszym mieszkaniu i wszystko ułoży się samo. Na szczęście, tak nie było – moje studia okazały się beznadziejne, z mieszkania do szkoły miałam godzinę metrem i tramwajem, kasa kończyła się w zastraszającym tempie.
Oczywiście i tak uważam, że ten czas był fantastyczny, właśnie dlatego, że to trudności pomagają Ci dowiedzieć się, kim jesteś.
Ważne decyzje
Pierwszą ważną decyzją była ta o pójściu do pracy. Wtedy właśnie dowiedziałam się, jak wiele czynników ma wpływ na postępowanie 20 letniej osoby mieszkającej z dala od domu.
Po pierwsze jej otoczenie: kumple, znajomi ze studiów, przyjaciele z liceum.
Drugim czynnikiem, który dla wielu moich znajomych jest nadal czynnikiem zaporowym, są rodzice i dziadkowie, którzy mieszkając często w innym świecie i coraz bardziej przestają nas rozumieć.
Trzecim bardzo ważnym czynnikiem jest akceptacja społeczna: ludzie często nie robią czegoś, bo “co inni pomyślą” (serio?).
I tak jak pierwsza, ważna decyzja przyszła mi bardzo łatwo – poszłam do pracy, zarobiłam troszkę kasy, miałam za co jechać na wakacje; wszystko się zgadza, Ewa taka zaradna – tak z drugą (moim zdaniem znacznie ważniejszą) nie było już tak łatwo.
W 2012 r. uczelnie zrezygnowały z pobierania opłat za drugi kierunek studiów. Zaaplikowałam więc na inny kierunek, bo czemu nie. Dostałam się, zaczęłam chodzić na zajęcia i bardzo szybko zrozumiałam, że te studia są dużo ciekawsze, niż mój pierwszy wybór. Co teraz? Zrezygnować z pierwszego kierunku? Studiować dwa na raz? Zostać na pierwszym?
No i oczywiście trzy czynniki:
Kumple: Dwa kierunki? Po co? Nie dasz rady. Nie będzie czasu na imprezy. Wszystkie studia są beznadziejne, skończ te pierwsze i to olej.
Rodzina: Dwa kierunki? Super, moje dziecko, takie ambitne, takie pracowite.
Społeczeństwo: Nie brałam go pod uwagę.
Zrobiłam to, co chciałam
Poszłam na drugi kierunek, zaczęłam olewać pierwszy i czułam, że to dobra decyzja. Po pierwszym semestrze złożyłam podanie o skreślenie z listy studentów kierunku macierzystego. I znowu:
Kumple: No i teraz jesteś rok do tyłu.
Rodzina: JAK TO ZREZYGNOWAŁAŚ ZE STUDIÓW, OMATKOALEPRZECIEŻICOTERAZ.
Społeczeństwo: A synek Grażyny to poszedł na Politechnikę i jest inżynierem i zobacz, jaki on fajny.
I tu moja wściekłość przekroczyła wszelkie granice. Ja czułam, że to jest dobra decyzja. Wiedziałam, że dzięki niej jestem szczęśliwsza, niestety, wszyscy inni mieli odmienne zdanie. W tym miejscu mojego życia pierwszy raz zdecydowałam, że MAM TO GDZIEŚ. Przestało mnie interesować to, co inni myślą. To moja decyzja i ja poniosę jej konsekwencje.
Od tej pory, podejmując ważne dla mnie decyzje, kieruję się kilkoma prostymi zasadami:
- Najważniejsza jestem ja: moje odczucia, przemyślenia, doświadczenia, to ja mam się z tym dobrze czuć.
- Rozmowę z kimś na ten temat mogę podjąć po to, żeby poznać inny punkt widzenia, nie po to, żeby ktoś podjął decyzję za mnie.
- Lepiej jest szukać odpowiedzi na własną rękę niż słuchać porad ludzi, którzy nie wiedzą, o czym mówią.
Kilka słów o tym, dlaczego w ten sposób jest łatwiej
Do punktu 1: Wszyscy znamy to uczucie lekkiego zwycięstwa, kiedy postawimy na swoim i okaże się, że to była dobra decyzja. Wtedy właśnie wiemy, że opłacało się być wiernym sobie. A co jeśli decyzja okazała się nietrafiona? Wtedy czas z dumą przyjąć życiową lekcję, bo każda, nawet nie do końca dobra decyzja, pomoże nam pewniej podejmować kolejne.
Do punktu 2: Nikt nie jest Tobą i nikt nie wie lepiej od Ciebie, kim chcesz być i z czym czujesz się dobrze. Niestety tu najczęściej nawalają rodzice i dziadkowie. Dlaczego? Bo każde z nich ma oddzielną wizję Ciebie. Często przez to, zamiast pomóc Ci odkryć potencjał, zarzucają pretensjami: POWINIENEŚ już skończyć te studia, POWINNAŚ mieć chłopaka, POWINNAŚ bla bla bla bla bla. Spójrzmy prawdzie w oczy: żyjemy w XXI wieku, nikt już nic nie POWINIEN, każdy może robić co chce, być kim chce. Nie musimy brać ślubu w wieku 24 lat, mieć dzieci, kończyć studiów dla papierka, bo „Co powiedzą koleżanki w mojej pracy?”, „A syn Małgosi to już skończył studia i zarabia tyleityle, a Ty ciągle….”. Czy słuchanie tego w czymś pomaga? Nie sądzę.
Do 3: Chcesz jechać na erasmusa? Znajdź kogoś, kto na nim był i zadaj mu nurtujące Cię pytania. Chcesz zmienić kierunek studiów? Idź na wydział, sprawdź plan zajęć, weź na piwo kogoś, kto to studiuje i wypytaj o wszystko. Chcesz mieć tatuaż? Idź do salonu tatuażu i popatrz, sprawdź, powąchaj, podotykaj. Simple as that.
Dlaczego to była dobra decyzja?
Co mi to dało? Studiowałam trzy kierunki, mam licencjat z jednego, magisterkę robię zupełnie z czegoś innego. W ciągu ostatnich pięciu lat pracowałam w różnych miejscach, zbierając nowe doświadczenia. W każdej kolejnej pracy jestem coraz lepsza. Dołączyłam do AEGEE-Warszawa gdzie poznałam najlepszych ludzi w tym mieście, odważyłam się wystartować w wyborach i dostałam się do zarządu. Przez pół roku mogłam mieszkać i studiować we Włoszech i od tej pory wracam tam co roku, chociaż na parę dni. Kocham Warszawę, kocham to, co robię, mieszkam z fajnym facetem.
Czy byłabym tu gdzie jestem, gdybym robiła „to, co wszyscy” i próbowała zadowolić każdego dookoła? Na pewno nie.
Pamiętaj: Twoje decyzje, to TWOJE decyzje.