„Ale po co mi to?”, czyli prosta odpowiedź na leniwe pytanie.
Gdyby ktoś na pierwszym roku studiów spytał mnie, dlaczego warto dołączyć do organizacji studenckiej, moja odpowiedź brzmiałaby… „Dołączyć gdzie?!” Teraz, z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że jedyne, czego żałuję to to, że zaczęłam działać tak późno.
Moja przygoda z AEGEE-Warszawa zaczęła się półtora roku temu, na trzecim roku studiów, od „wymuszonego” wypełnienia formularza aplikacyjnego, nieprzychodzenia na spotkania i niebrania udziału w projektach. Nie ma to, jak dobry start. Mój wewnętrzny leń podpowiadał mi też, że weekendowe wyjazdy z zupełnie obcymi ludźmi nie mogą być fajne. Jednak w pewnym momencie uległam namowom koleżanki i postanowiłam wziąć udział w wyjeździe szkoleniowo-integracyjnym Local Training Course (LTC). To była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Trzy dni inspirujących szkoleń, ponad trzydziestka wspaniałych osób – pełnych energii, pomysłów, chęci do działania i gotowych do wzięcia swojej przyszłości we własne ręce. To było dla mnie niesamowitą dawką motywacji i początkiem prawdziwej działalności w organizacji. Kilka dni po powrocie, postanowiłam zaangażować się w tutejsze projekty.
Apetyt na działanie
Ówczesny Zarząd bardzo szybko dostrzegł we mnie potencjał. Zaczęli stawiać mi poprzeczkę coraz wyżej oraz zachęcać do podejmowania nowych wyzwań. Po dwóch miesiącach bycia w AEGEE byłam już koordynatorem trzech projektów jednocześnie. Po pół roku pomyślałam „Czas na kolejny krok – kandydaturę do Zarządu AEGEE-Warszawa. Żeby nie było tak łatwo, może na Członka Zarządu ds. Fundraising’u? Nigdy nie zajmowałam się pozyskiwaniem funduszy, więc to dopiero będzie przygoda!”. No i tak też się stało. Po zakończonej kadencji czułam, że potrzebuję jeszcze czegoś więcej i oto, po półtora roku działania w organizacji, zostałam Prezydentem AEGEE-Warszawa.
Moje CV nie mieści się na A4
Dzięki działalności w AEGEE moje CV wzbogaciło się o koordynację sześciu projektów, działalność w dwudziestu grupach projektowych, zarówno na poziomie lokalnym, jak i europejskim, bycie Członkiem Zarządu i Prezydentem oddziału międzynarodowej organizacji studenckiej, zrzeszającego ok. 100 członków. A to wszystko w ciągu niespełna dwóch lat! W tym czasie byłam na dwóch spotkaniach rekrutacyjnych, których największą część stanowiła rozmowa o tym, czym zajmowałam się w tej organizacji i jak to na mnie wpłynęło. To oczywiście tylko jeden z wielu profitów, jakie niesie za sobą chęć rozwijania się poza uczelnią.
Szczerze mogę również powiedzieć, że działalność w organizacji studenckiej częściowo ukształtowała mój charakter, perspektywę, z jaką patrzę na świat i wszystko, co mnie otacza, a także moje zainteresowania. Nauczyłam się pracować z różnego typu osobami – nie tylko z tymi, z którymi współpraca układa się tak dobrze, że mogłaby się nie kończyć, ale także takimi, z którymi nie potrafiłam znaleźć wspólnego języka. Już wiem, co sprawia mi największą przyjemność i czym chciałabym zajmować się zawodowo. Teraz czas, aby dalej iść w tym kierunku.
Nie mogę zapomnieć także o tylu wspaniałych ludziach, których miałam okazję poznać dzięki AEGEE. Znalazłam tutaj wielu przyjaciół, z którymi uwielbiam spędzać czas prywatnie, a nie tylko na spotkaniach projektowych i aeżowych integracjach. Miałam możliwość spotkania i rozmowy m.in. z moimi autorytetami branżowymi, co było dla mnie niezapomnianym przeżyciem. Nie zamierzam na tym poprzestawać.
Nie marnuj czasu!
Jestem świadoma tego, że jeszcze wiele przede mną i jeszcze wiele muszę się nauczyć, ale w końcu od tego też jest okres studiów – od nauki, zdobywania doświadczenia, odnajdywania swojej ścieżki, a także zabawy i poznawania ludzi, dodatkowo motywujących i napędzających do działania. Ja nie zamierzam zmarnować tego czasu i Ciebie zachęcam do tego samego! :)